wtorek, 3 grudnia 2013

Disneyland 2

Disneyland po drugiej stronie parku, to małe miasteczko, ze swoim ratuszem, strażą pożarną i (kolejnymi) sklepami. Jest urokliwe, świecące i brokatowe. Będąc w środku, jak głosi napis nad wejściem, naprawdę zapomina się o rzeczywistości i postacie Goofy i Mickeya to po chwili kolejni przechodnie.



"Opuszczasz teraźniejszość i wchodzisz do świata wczoraj, jutra i fantazji"






W części Disneylandu zwanej "Pacific Pier" był fajny roller coster:







I foto z "California Screaming", było super, choć momentami strasznie, co oczywiście aparat uchwycił idealnie.


Grota syrenki Arielki





Ilośtam metrowy zjazd w dół, trochę straszne, co zresztą wyrażamy. Myślałam, że będę cała mokra, ale udało się jako tako przetrwać. I znów żołądek podjeżdżał do góry- fajowo!



I wreszcie na horyzoncie pojawia się.. zaczarowany zamek. Ten pierwszy, z 1955, którego oryginał jest w Neuschwanstein, w Niemczech:





I zamek w nocy, nie wiem, czy nie piękniejszy!





Część o nazwie Tommorowland, z "kosmicznymi" przejażdzkami, postaciami ze Star Wars, itp. Tu "Space Impact", roller coster po ciemku, migoczą tylko gdzieniegdzie lampki-niby gwiazdy, jadąc nie wiadomo co się zaraz zdarzy, gdzie jest zakręt ani spad- super przeżycie!


Przy pierwszej przejażdżce widać u niektórych przerażenie.. (kolesia z "okularami" nie znamy)


..przy drugiej natomiast już każdy robił głupie miny wiedząc kiedy będzie zrobione zdjęcie.



Z Quellą De Mon


"Zgubieni rodzice znajdują tu swoje dzieci"


Jeżdżenie na łyżwach w Disneylandzie- zaliczone!



Ostatniego dnia poszliśmy na wieczorną paradę, tłumy dorosłych ludzi oglądające aktorów w przebraniach, ale w Disneylandzie można sobie pozwolić na bycie dzieckiem bez przerwy.



Pluto i Goofy


Królewna Śnieżka i Książe



Kopciuszek


Piękna i Bestia


Kowboj Woody z Toy Story..


..i Buzz

Tłumy opuszczające główny plac


Najfajniejsza atrakcja to Hollywood Tower of Terror, na którą to wjeżdża się do góry windą i momentalnie ona spada bezwładnie i tak kilka razy-żołądek świruje, ale jest świetnie! 


To zdjęcie było robione przy naszym drugim razie, więc wiedzieliśmy co nasz czeka i co najważniejsze- gdzie jest aparat, więc się umówiliśmy na pokerową minę bez emocji- udało się, choć serducho biło szybko!



Bardzo mi się podobało i raz w życiu warto do Disneylandu pojechać. Pewnie nie wybawiłabym się tak dobrze, gdyby pojechała za swoje zarobione pieniądze, bo jak wiadomo- czyjeś wydaje się lepiej, więc tym bardziej się cieszę, że miałam taką możliwość. 


A to już widoki w drodze do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz