niedziela, 23 listopada 2014

Previous week

W zeszłym tygodniu wiele się nie działo, weekend był za to ciekawy- w piątek wybrałam się do San Francisco na musical "Chicago", w sobotę na domówkę do znajomych (czerwone plastikowe kubki obowiązkowe), a niedziele spędziłam na wyścigach konnych. Oto kilka zdjęć z poprzedniego tygodnia:


Domowe ciasteczka z białą czekoladą i orzechami makademii/ home made cookies with white chocolate and macademia nuts... (recepe- http://sallysbakingaddiction.com/2012/09/03/super-chunk-white-chocolate-macadamia-nut-cookies/


...i owsiane z rodzynkami/ and oatmeal raisin (recipe http://sallysbakingaddiction.com/2014/07/24/soft-chewy-oatmeal-raisin-cookies/)



Czas na kolejny musical! Tym razem słynne "Chicago"


Poszłam na niego z Martyną




House party time!














Jedziemy na wyścigi konne! / On our way to horse racing!


Bardzo chciałam na takie widowisko się wybrać i oto nadarzyła się okazja. Wspaniała niedziela w towarzystwie znajomych, ekstra pogoda i super frajda! Obstawianie wyścigów było trochę skomplikowane na początek, ale na szczęście jeden z kolegów wiedział co i jak i pomagał. Tak naprawdę emocjonujące są te wyścigi tylko wtedy, gdy się obstawia, inaczej to tylko ogląda się biegnące konie. Nawet obstawianie za kilka dolarów robi swoje. 
---------------
Finally I was able to go to horse racing. Beutiful weather, friends and great fun! Betting was a little complicated at the beginning, but with little help from my friend I was able to figure it out. I was exciting, especially when you bet even few bucks.


Na początek, przed każdym wyścigiem, ma miejsce oglądanie startujących koni/ At the beginning you just watch the horses that are about to race






Kupon na pierwszy wyścig- po lewej informacja za ile się obstawia (zaszalałam, wiem..) i na co, w tym wypadku ja na WIN, czyli winning- wygraną danego konia. Poniżej numery konia i jego imię. I ogląda się wyścig ściskając kupon w ręku o wygraną danego zwierzaka. Ja obstawiłam za 2 dolary i wygrałam 40 centów. Ale co wygrana i obstawiony zwycięzca to moje ;-)
---------------
Coupon for the first race. I bet on WIN which stands for winning- it mean I bet which horse will one, only one. Then you see teh amout of money (I know, a lot..) and the number and name of the horse). I bet 2 $ and won 40 cents. But winning was mine! ;-)



Ascot!


Tor ma milę (1,6 km), ale wygląda na 100 kilometrów haha/ Track has 1 mile but it looks like 100 from up here


Z chłopakami/ With the guys



Dobrzy przyjaciele/ Good friends!




Finisz










Z Larisą <3



A to wieczorne leżakowanie/ evening cuddles





Piękna kalifornijska jesień/ beautiful Californian fall


niedziela, 16 listopada 2014

RENO, Nevada

...czyli Las Vegas dla ubogich.



Reno leży nad rzeką Truckee (wypływa z jeziora Tahoe), u podnóża gór Sierra Nevada. Leży w odległości w odległości 35 km (22 mil) na północny wschód od jeziora Tahoe. Jest drugim (po Las Vegas) największym miastem stanu Nevada. Reno nadało sobie nazwę "The Biggest Little City in The World" (Największego Małego Miasteczka Na Świecie) i słynie ze swoich kasyn.
----------------
Reno is a city in state of Nevada near Lake Tahoe. Known as "The Biggest Little City in the World", Reno is famous for its casinos. Reno is the most populous Nevada city outside of the Las Vegas metropolitan area.



W drogę! Let's hit the road!






Będąc w mekkce hazardu znanym na cały świat jakim jest Las Vegas, wrażenia z Reno są raczej wątłe. Było fajnie, bo spędziłam super czas z przyjaciółmi, ale nie ma w ogóle porównania. Do Reno z domu mam jakieś 4 godziny jazdy, więc taki rzut beretem (dla Amerykanów, dla mnie to wciąż wielkie odległości i nie mogę się przyzwyczaić) i z Kalifornii wjechaliśmy do Nevady (gdzie hazard jest legalny). Reno w porównaniu z Vegas jest biednym małym miasteczkiem. Wiadomo, że kasyna stawiają na przepych i blichtr, ale to jest kiczowate i tandetne. Wprawdzie takie też jest Vegas, ale to jest inny rodzaj badziewia, taki uroczy i jednak ciut elegancki, a w Reno jest po prostu trochę żałośnie. Widać to także po klienteli, ludzie w dresach grają na tanich jednorękich bandytach, z wypalonym papierosem i zmęczeniem wymalowanym na twarzy. 
Ale byłam i widziałam, mam porównanie. Zdecydowanie fajnie pojechać na niezobowiązujący weekend ze znajomymi, żeby zabawić się po taniości. 
Eleganckie suknie i garnitury jak w filmie o Bondzie? Można zapomnieć. Ale mimo tego, ja zakładałam sukienki i szpilki, w końcu do stołu texas hold'ema kilka razy usiadłam. Niech badziewiarze Amerykanie widzą jak Europejki się prezentują ;-) 


Piękne fontanny../ "Beautiful" fountains..



Nasza stała ekipa/ The crew


Nasz hotel, jeden z trzech wielkich, które są ze sobą połączone w środku, więc przechodząc z kasyna do kasyna nie trzeba nawet wychodzić na dwór.
-------------
Our hotel, one of the biggest three in the city. They are all conected with each other, so when you go from casino to casino, you don't have to even go outside.


Niedziela spędzona nad rzeką/ Sunday at the river






Raz w roku odbywa się w Reno słynny festiwal żeberek, gdzie zjeżdżają się ludzie z całego kraju, by zawalczyć w konkursie o najlepsze żeberka czy sos. Przypadkiem byliśmy w ten weekend, gdzie to się odbywało, więc poszliśmy spróbować co serwują. Nie jestem fanem żeberek jedzonych rękoma (bleh..), ale to było mistrzostwo świata!
-------------
Once a year there is rib contest where everybody from all over the country comes and tries to win. We were there on that weekend so we went to see what's going on. I'm not a fan of ribs, especially eaten with your fingers, but those there were awesome!







Żeberka z najlepszym sosem barbeque jaki w życiu jadłam i mac'n'cheese, słynny amerykański makaron z serem. Zdjęcie przedstawia chyba kwintesencje kuchni Stanów Zjednoczonych...
-------------
Best ribbs with bbq sauce I've ever eaten plus mac n cheese!



Kasyna nocą





W sobotę dołączył do naszej czwórki Charlie, brat Nicka, który na stałe mieszka w Reno...


..a w jednym z kasyn poznaliśmy speakera walk wrestlingowych, który mieszka w naszych okolicach i przyjechał do Reno na weekend.


Larisa i jej małpiszon ;-)


Jednoręki bandyta za 1 centa za grę! A najlepsze, że kelnerki przynosiły darmowe drinki niezależnie w co się grało ;-)



Larisa, Nick, Paul i ja


No i po weekendzie zabawy i szaleństwa, czas było wracać do domu. Ale nie na długo, bo w połowe grudnia jedziemy znowu, tym razem w 10 osób! Będzie superowo!
-----------------
Time to go home! But not for a long time, in the middle of December, we're going again, this time with 10 people! Can't wait!