niedziela, 24 listopada 2013

Stanford

Uniwersytet StanfordaThe Leland Stanford Junior University to prywatny uniwersytet w Stanfordzie,w Dolinie Krzemowej, jakąś godzinę jazdy od Danville.
Stanford University został założony przez byłego gubernatora Kalifornii Lelanda Stanforda i jego żonę Jane Stanford w 1891 na cześć zmarłego dwa miesiące przed swymi szesnastymi urodzinami syna. Zmarły syn Stanfordów został patronem uniwersytetu, „aby dzieci Kalifornii były naszymi dziećmi”. 1 października 1891 uniwersytet został otwarty. 
Ufundowana przez nich 127 lat temu uczelnia przebija wszystkie, jakie wcześniej można zobaczyć- architekturą, atmosferą i wielkością (690 budynków, 3310 ha, 80 km dróg). Kamienne budowle z podcieniami, alejki pod palmami (w sumie 43 tys. drzew) oraz rozległe skwery z 25 fontannami i równo przyciętą trawą tworzą niepowtarzalny naukowo-piknikowy klimat, gdzie wszyscy (a co roku przybywa tu 15 tys. studentów) czują się jak u siebie. W najnowszym akademickim rankingu najlepszych uczelni świata Stanford plasuje się na drugim miejscu za Harvardem. Wśród absolwentów ma aż 27 noblistów, z czego 17 wykłada na uczelni.




Olśniewająca aleja obsadzona ogromnymi plamami.


Quadrangle, zwany również the Quad- plac otoczony arkadami i budowlami z kolumnami.










Memorial Church (1903)- kopuła i fasady pokryte są mozaikami, kościół wzniesiony przez Jane Stanford dla zmarłego męża. Z ciekawostek- kościelne organy posiadają 7777 piszczałek. Szkoda, że nie 666.




Wzięte z internetu:
"Jedno z popularnych haseł w Dolinie Krzemowej to "it's OK to fail". Przyzwolenie na porażkę jest tu dużo większe niż w Europie. Niepowodzenia nie przynoszą wstydu, bierność - owszem. Kto spróbował, wzbogacił się o wnioski i doświadczenia. A więc mimo wszystko jest do przodu. Na otwartych wykładach studenci i absolwenci bez żenady opowiadają o swoich potknięciach na ścieżce zawodowego rozwoju. Wychodzą z założenia, że porażka jest świetnym punktem wyjścia, bo dokładnie pokazuje, gdzie popełniono błąd." Uważam, że to bardzo mądre.




Cytrynki w listopadzie


Hoover Tower (1941), wieża zegarowa o wysokości 87 m, nazwana na cześć byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych (gdyby ktoś się zastanawiał jakiego, to podpowiem, że był to John Edgar Hoover), który ukończył geologię na tymże Uniwersytecie.










Limonki też były



Rok studiów kosztuje tu ok. 55 tys. dolarów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz