sobota, 9 listopada 2013

Danville


Nowy Jork niesamowity, wielki niesamowicie, chodniki szerokie jak jeden pas naszej ulicy! tłumy ludzi wszędzie, każdy cię pozdrawia. Amerykanie wszyscy uśmiechnięci i mega pozytywni, pomocni, aż szok, strasznie mnie to pozytywnie zaskoczyło. W czwartek przyleciałam do San Fransisco i o 19 tutejszego czasu byłam na miejscu (dzieli nas 9 h różnicy czasu do tyłu. Jak ktoś ma problem z liczeniem, tak jak ja, to jak w Polsce jest 15 po południu, to u mnie jest 6 rano). 

Naprawdę dobrze się tu czuje, jest najlepiej na świecie. Strzeżone osiedle na którym mieszkam jest piękne, pola golfowe gdzie się nie spojrzy, zielona trawa, błękitne niebo od 7 godziny. Raj! Widać piniunchy na każdym kroku, domy jak z filmów i tu nie przesadzam. 

  • Mój prywatny dom

    Basenicho

    Widoki na wszechobecne pola golfowe

    Na weekend jadę nad Lake Tahoe, gdzie moja rodzina u której mieszkam ma domek- letniskowy do pływania łódką po jeziorze latem i na zimę do jeżdżenia na nartach...
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Tahoe i więcej po angielsku:
    http://en.wikipedia.org/wiki/Lake_Tahoe
    Co jeszcze? Starbucks na każdym kroku, to nie jest ekskluzywna kawiarnia jak wszystkim się w Polsce wydaję, tylko zwykły badziew gdzie każdy chodzi- przynajmniej tutaj. Ludzie są grubi, ale już wiem dlaczego- oczywiście, bo ŻRĄ, ale przyznać muszę, że tu nawet Fanta jest słodsza i to na tyle, że ja jej upić nie mogę. Wszystkie etykiety w supermarkecie trzeba czytać, wszystko ma mnóstwo cukru. Mają np. jogurty 0% tłuszczu, ale jak się doczyta to 7 g cukru, dramat. Chleb ciemny (rzekomo), oczywiście krojony ma 8 g. Tu wszystko jest gotowe, od razu do włożenia do mikrofalówki. Ryż ciemny w opakowaniu już ugotowany, tylko do podgrzania? Proszę bardzo! Pokrojone jabłka w małe części bez konieczności rzeźbienia i brudzenia się? Proszę bardzo! Nie wiem czy to wynika z ich lenistwa, czy tak sobie ułatwiają życie, ale ja cały czas jestem w szoku i wszystkiemu się dziwie.
    Z drugiej strony, wszędzie widzę ludzi, którzy biegają, jeżdża na rowerze albo- co ciekawe- po prostu chodzą, ale nie spacerując, tylko ubrani w Nike zamiast joggingu intensywny spacer. W sumie lepsze niż nic, więc plus dla nich.
    Mam korty tenisowe niby pod nosem, ale wszędzie muszę jechać tu autem, bo osiedle jest tak wielkie. Wchodzę i po prostu gram na jednym z 12 kortów do wyboru, ot tak. Basenu 8 torowego, również w Country Clubie, do którego już też należę jeszcze nie sprawdzałam, ale dodam, że jest podgrzewany przez cały rok, więc pewnie po powrocie z Tahoe skorzystam ;-)
    Pokochały mnie 2 chihuahua (cziłały)- jedna do Daisy nierasowa i przez to chyba mądra, a drugi to Fergie, głupi straszliwie- i śpią ze mną codziennie w łóżku albo w swoim małym dosiebisku które stoi tuż obok mojego wielgachnego łóża.


    Kubraczki. Dodam, że ten pies po prawej to nie suka..
    Ciekawostka- my mamy karmniki dla wróbli, oni specjalnie pojemniczki przy oknach ze słodkim płynem dla.. kolibrów. Tak, jak zobaczyłam pierwszego na żywo kolibra za oknem pijącego i trzepoczącego skrzydełkami to mi łyżka wpadła do jogurtu. Raz na jakiś czas przylatuje jakiś żeby się napić- są piękne! A po angielsku nazwają sie hummingbird, od dźwięku jaki wydają ich trzepoczące skrzydła (hummmmm).
    Jest przesympatycznie, rodzina miła i bardzo ułożona, miejsce jest zjawiskowe, chyba nic więcej chcieć nie można.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz